czwartek, 4 czerwca 2015

Łowickie pasiaki.

Uwielbiam ten zestaw kolorów w wełnie.
Będąc przejazdem z pracy do pracy w Łodzi, stwierdziłam że jest to dobra okazja żeby podskoczyć na obchody Bożego Ciała do Łowicza, będącego pod względem święta i folkloru już wysławionym.


Wpisując w google frazę "Łowicki pasiak" natknęłam się na ciekawe dla mnie porównanie, które satysfakcjonująco wyjaśnia mi motyw spódnic i spodni Łowiczan.


Na facebookowej "grupie tkackiej", już jakiś czas temu, któraś z członkiń zestawiła łowickie pasiaki z pasiakami meksykańskimi. Podobieństwo zestawień linii i kolorów jest zdumiewające. Nawet motywy kwiatowe na lamówkach powielają się. Polecam próbę samodzielnego zestawiania, bo od jaskrawości i szerokiej palety kolorów, aż poprawia się humor.
Dla mnie wyjazd skupił się głównie na detalach. Jako niespełniona krawcowa i pseudo badacz ubioru, nie mogłam przestać wzdychać na widok richelieu z kładzionym płaskim na rękawach, małych wiankach sztucznych kwiatków bezpośrednio we włosach lub w upięte w węzeł z tybetki. I najważniejsze... podszewki, a raczej jak to wygląda pod podszewki. Łączenia, szwy, podwinięcia.


Feeria barw na czole procesji święta Bożego Ciała w Łowiczu jest zdumiewająca i na prawdę robi wrażenie. Upał dziś był mocno nieznośny i podziwiam wszystkich w strojach ludowych, a zwłaszcza dziewczęta mocno obwiązane atłasowym gorsetem i mnóstwem fałd wełnianego pasiaka, które wytrzymały w słonku trzymając taśmy chorągwi 3 godziny obchodów procesji i mszy.


W ogromnym tłumie jaki panuje podczas procesji i późniejszego festynu trudno zrobić zdjęcia ludziom w samych strojach, choć ci bardzo chętnie pozują i cierpliwie znoszą wszystkie zachwyty. Zawsze jednak będzie w tle mnóstwo turystów i dmuchanych baloników, poruszonych ujęć czy nagłego ucięcia połowy postaci gdy modelka nie wiedząc że jest fotografowana ruszy nagle do dalszego marszu. Zadowalających wspomnień w postaci zdjęć jest mało, ale wspomnień w których nie można jednak wyjść z zachwytu stojąc koło tych kolorowych laleczek z karminowymi ustami w ogromie bufiastych spódnic posiadam ogrom.
Nie będę nudzić o tym jak łączony jest gorset i spódnicą i że przy tym buduje się plisy na 3, a nie na 2, nie będę tez wrzucać prowadzenia ściegu nićmi łowickich róż, po prostu zachęcam do wycieczki.
Może uda Wam się zakupić taki strój. Na obchodach, na rogu wejścia do starego rynku, stała babcia z chustami i elementami stroju. Samymi pasiakami, oraz pasiakiem z gorsetem. Części ludowej garderoby były znoszone, a komplet oceniam już na stan zabytkowy. Gdyby nie fakt że to nie mój region i nigdy nie miała bym okazji wykorzystać tego stroju nawet w celach nowoczesnego zestawienia (szkoda by mi było go zmieniać), zapożyczyła bym się nawet by sobie takie cacko sprawić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz