Panna Jadzia jest studentką Politechniki Łódzkiej i jest w trakcie wykonywania swojej pracy licencjackiej.
W ostatnich miesiącach mam niewiarygodne szczęście w natrafianiu na ludzi kreatywnych, pełnych energii, pomysłów, zacięcia w pracy, chęci by działać. Ich entuzjazm udziela się, a dziecięcy zachwyt w podchodzeniu do świata, stawia wszystko do góry nogami. Ich realizacje rękodzielnicze, ich myśli, napędzają u mnie kolejne pomysły, są mi niegasnącą inspiracją.
Panna Jadzia tym bardziej mnie fascynuje, że ma styczność z tkactwem przemysłowym. Materiały z jakimi obcuje, skala przedsięwzięć w jakich może uczestniczyć. Wszystko jeszcze w ten pełen nowego poznania, poukładany programem, sposób akademicki. Czysto, ze zrozumieniem, przykładnie.
Lubie przykładność Panny Jadzi. Mimo, że są to formy użytkowe i od samego projektu nadawany jest im jakiś cel, jest w tym tyle samodzielnego artyzmu, że przedmioty te nie muszą i czasem nawet nie chcą mieć funkcji. Pragną istnieć indywidualnie.
Co było zapalnikiem spotkania?
Kołowrotek. Bo Panna Jadzia jest kolejną w znajomych prządką.
A co jest najlepsze w spotkaniu dwóch prządek? Wymienianie się czesankami.
Mnie Panna Jadzia (prócz niebiańskich wręcz pierników) poczęstowała poliestrem! Materiał rwie się i jest raczej na próby z wrzecionem, ale zdecydowanie go lubię i chętnie bym z nim poeksperymentowała w barwieniu i robótkach.
Pannę Jadzię możecie podglądać na jej instagramie:
https://www.instagram.com/jadzialenart/
Polecam.