środa, 2 stycznia 2019

Wernekinck Edam.


 Wyłapana na Klubie Prządki okazja z olx została przeze mnie szybko przejęta i jej finał od dwóch tygodni służy mi w pracy.
 Kołowrotek typu holenderskiego Wernekinck Edam, posiada dodatkowo zdejmowane motwidło w nadstawce (które wydaje się dokupione osobno, bo jest tylko bejcowane, kołowrotek natomiast w całości jest pokryty ciemnym lakierem). W komplecie brakuje 2 szpul na leniwej kaśce i toczonej zatyczki, która ładnie wieńczyła by słupek po zdjęciu motowidła.

Przykład znaleziony na pintereście: https://pl.pinterest.com/pin/398920479472638167/
Więcej przykładów tego typu holenderskiego kołowrotka znajdziecie pod hasłem "schippertje".

Mój Schippertje:


 Wernekinck jest produktem fabrycznym, nie ma żadnych śladów napraw, czy sztukowań (prawie... o tym na końcu). Zakupiony został z drugiej ręki jako używany i rzeczywiście posiada ślady użytkowania na wrzecionie- w postaci wyżłobień od przędzionych nici na wylocie i jego haczykach.
 O kołowrotkach używanych można by napisać osobny artykuł (bo tak na prawdę bardzo ich nie lubię- o i tym właśnie szerzej postanowiłam napisać w innym czasie), tu jednak nie o nich stricte mowa i przemilczymy ten wątek.
 Ten należał do palaczy papierosów. Skąd o tym wiem? Zdarzyło mi się dwa razy wprowadzić do mieszkania po palaczach- tej żółtej smoły na meblach, żyrandolach i karniszach, kratkach wentylacyjnych, drzwiach i nawet klamkach, nie da się pomylić z niczym. Doczyszczenie kołowrotka by się nie lepił do rąk i nie wydzielał tego charakterystycznego zapachu nie było łatwe, bo sprzętu drewnianego nie można o tak wsadzić pod prysznic i namiętnie polewając go wodą urządzić mu szorowania mleczkiem (post o konserwacji kołowrotków też wymaga osobnego opracowania). 
 W końcu jednak jest- czysty i co najważniejsze sprawny!




 Cechą charakterystyczną dla Wernekinck Edam jest system hamulcowy- a co to? Jest to system pozwalający na wolniejsze obracanie się (w tym wypadku) wrzeciona, w stosunku do szpulki na którą zakładany jest napęd (w tym wypadku fabryczna, elastyczna, plastikowa linka-uwielbiam to rozwiązanie!). Pozwala to na równoczesne skręcanie włosia w nić i nakręcanie tej nici na szpulkę. Gdyby wrzeciono obracało się w takim samym tempie co szpulka, dochodziło by jedynie do skrętu włosia w przędzę, ale nie jej nawlekaniu na szpulkę- niewyregulowanie hamulca często prowadzi w pracy do tzw. "przekrętów", zbytniego zbicia tworzonej nici, efektu całkowicie niepożądanego.


 Wernekinck za taki hamulec ma pasek skórki, którego napięcie regulowane jest za pomocą śruby umocowanej pionowo do słupka na którym opiera się wrzeciono. W zależności jak mocno chcemy skręcić nić i z jaką prędkością wciągać ją na szpulkę, za pomocą tulejki regulujemy siłę zacisku paska skórki na wlocie wrzeciona.
 Ogromnym minusem tego kołowrotka jest to, że drewno trze o drewno- bo drewniany wlot wrzeciona opiera się na drewnianym słupku. Temperatura jest wyczuwalna i czasem lepiej zrobić sobie krótką przerwę do ostygnięcia.




 Zaskoczył mnie również system mocowania haczyków na skrzydełkach wrzeciona. Są one bardzo szeroko rozstawione i wszystkie po tej samej stronie. Nie jest to oczywiście żaden problem bo nici przeplata się zygzakiem po każdej zmianie pozycji, muszę jednak przyznać, że to pierwszy kołowrotek w moich rękach z takim rozwiązaniem.


 Niestety... Kołowrotek ma lekko zwichrowane koło- chodzi ono nierówno, nie w idealnym pionie. Można na nim pracować, ale przekłada się to na jakość tej pracy. Nierówna praca koła, przekłada się bezpośrednio na napęd, który kręci szpulką. Regularnie koło zwalnia i przyspiesza sprawiając, że nić jest szarpana, wyrywana z podających czesankę palców. Odbija się to na napięciu podawanej nici, która w tak podawana na szpulkę "skacze" i spada z haczyków.
 Nie brzmi to dobrze i tak samo niedobrze wygląda w pracy- nie jest to jednak nic, na co nie znalazło by się rozwiązania w postaci napraw czy wyuczenia się metod pracy na takim kapryśniku.
 Nierówne działanie koła można zaobserwować dopiero na filmie, kiedy kołowrotek stoi bokiem. Film opisujący Wernekincka i pokazujący jego pracę wrzucam u siebie na funpage, na facebooku:


Istnieje jeszcze podejrzenie, że sama szpulka na zbyt długim pałąku podczas pracy przesuwa się w poziomie i to powoduje rwanie. Być może wystarczy założyć jakiś lekki ogranicznik, co wyeliminuje problem- jego działanie w dalszym ciągu jest u mnie w fazie testów.






 Sznurek, który trzyma pałąk napędu z pedałkiem jest założony przeze mnie. Ogromny supełek trzyma od spodu, by podczas pracy nie wyleciał z dziurki, a pałąk nie wystrzelił w powietrze (co już miało miejsce, ale z innym mocowaniem).
 Nasuwa się podejrzenie, że ten mały luz między pałąkiem, a pedałkiem może powodować zrywanie i nierówną pracę koła- bo miało by to sens. Niestety nie. Było już na ciasno, było z innym mocowaniem, bardziej sztywnym- koło chodziło tak samo nierówno.
 Ciekawostką w tym niechlujnym założeniu przeze mnie sznurka do wędlin w tym miejscu jest to, że kołowrotek przyszedł do mnie w tym miejscu przewiercony śrubą.


 Niestety zachwycona w pierwszej fazie po otrzymaniu kołowrotka nie zauważyłam tego i od razu przystąpiłam do najważniejszych testów, czyli jak nić wchodzi na szpulkę. Sztywna śruba pękła, a ja musiałam podcinać pałąk by wydobyć jej resztki wwiercone w jego wnętrze.

 Wymieniam wszystkie te minusy, by uczulić możliwych kupujących kołowrotki z drugiej ręki na problemy jakie ja napotkałam. Chwalę się jednak tym holendrem bo jest to kołowrotek, który budzi we mnie myśli typu "tak, chyba cię sobie zostawię", bo większość używanych kołowrotków po zapoznaniu się z ich technologią pracy sprzedaje, bądź oddaje do pracy innym prządkom. 
Edam na prawdę się mi spodobał. Uwielbiam jego wielką szpulę, to że siedzi się do niego przodem, jego toczenia. Brakujące elementy można bardzo łatwo dokupić u osób, które już profesjonalnie świadczą takie usługi (np. Alpaka Farm Polska ).
Jestem przekonana, że płynne działanie mojego Wernekincka Edama jest też kwestią wypracowania sposobu postępowania z nim.
Zresztą, duble kręci mi fantastyczne. Dwie szpulki Kromskiego wchodzą na jedną Edama.
I to jest to! Waga takiego motka w ręce daje ogromną satysfakcję z pracy.

Jeśli ktoś z Was czytających posiada banalne rozwiązanie problemu nierównej pracy mojego nowego kołowrotka, bardzo proszę o wiadomość. Z doświadczenia w tym rzemiośle wiem, że często fiksujemy się na jakimś zagadnieniu, kompletnie tracąc z oczu najprostsze rozwiązania.

Kończąc, po prostu polecam Wernekinck'i ;-)