Ostatni miesiąc 2016 roku, wyznacza nam ostatnie zestawienie i ostatnie losowanie.
Mam jakiś niedosyt. Z jednej strony wydaje mi się że sprawę zaniedbałam, co przecież jest nieprawdą bo temat żyje dzięki Wam własnym życiem i nie potrzebuje już prowadzenia przez swoją matkę.
Z drugiej strony, jakoś tak mi nieswojo. Weszło mi to już w comiesięczny rytm obowiązków i cieszyło mnie dostawanie do Was zdjęć, rozmowy o tym co robicie.
W grudniu do obdarowania nie miałam wełny ale figurki owiec i alpaki na choinkę. Wylosowana została Ania, mam nadzieje że figurki jej nie zniechęciły do przebywania i interesowania się tymi zwierzętami. I że będzie miło wspominać 2016 pod względem propagowania w użyciu POLSKIEJ WEŁNY.
Baranek, beczułkowaty, ale dlatego że jeszcze przed strzyżą, rasa nieznana. Pewnie typowa polska mieszanka, która gości w zagrodzie każdego małorolnego hodowcy.
Owieczka. Czarnogłówka, powszechna i co tu dużo mówić, moja ulubiona.
Oraz alpaka ze zbyt długą szyją i zbyt mało okrągłą główką.
Wszystkie z kokardą i sznureczkiem do powieszenia.
Pomalowane farbami akrylowymi i zabezpieczone lakierem akrylowym. Gotowe do wyfrunięcia.
Niestety to ostatnie zestawienie... w tym roku. Ale, przecież to nie ostatni miesiąc kiedy w naszych rękach będziemy trzymać polską wełnę i wykonywać z niej wysokiej klasy produkty.
Macie jakieś pomysły na akcje związane z polską wełną? Może będę mogła pomóc w ich zrealizowaniu już w 2017?
Zasady naszej zabawy:
1.Zrób
lub wybierz istniejące w swoich zbiorach zdjęcie podczas pracy z Polską Wełną.
Zdjęcie musi być z tego roku- 2016.
2.Wyślij je na:
lomnicka.karolina@gmail.com https://www.facebook.com/tworysztuki/
podpisując je w 3 pkt -autor (ksywa, imię)
-rasa lub pochodzenie runa (bardzo ważne!)
-adres kontaktowy, adres strony którą prowadzisz, blog, mail, facebook 3. Wśród nadesłanych zdjęć wylosowany zostanie jeden autor, który otrzyma... ozdoby choinkowe w postaci dwóch owiec i alpaki. Wyglądajcie na funpage facebookowym ich zdjęć.
Termin nadsyłania zdjęć to 18 grudzień 2016.
Zdjęcia zostaną zebrane w jedną całość wgrudniowym, świątecznym poście na blogu.
Celem
zabawy jest propagowanie idei 2016 ROKU POLSKIEJ WEŁNY, oraz możliwość
otrzymania upominku przez jedną osobę, która
spośród nadesłanych zdjęć zostanie wylosowana.
Zdjęcia muszą dotyczyć pracy z runem owczym i alpaczym, z polskich hodowli.
To chyba najodpowiedniejsza pora na ten post. Nie tylko ze względu na odczuwalne zimno i potrzebę dbania o ciepłe uszy i ręce, ale także na zbliżające się święta i szukanie prezentów.
Ja zostałam obdarowana przez Ewę Sowińską ręcznie wyplataną czapką "ogniopiórą"- najpiękniejszą, najcieplejszą i najdroższą mi czapką jaką miałam i mieć będę. Uszy grzeje każde włókno osobno, przepuszczone przez palce wyplatającego.
Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że Ewa jest mistrzem, który w tej dziedzinie zrzesza wokół siebie ogrom uczniów. Wszystko zaczęło się w Piwnicznej Zdroju, gdzie zwyczaj ręcznego wyplatania rękawic, czapek i skarpet ledwo dyszał. Dzięki paru zapaleńcom, który zdecydowanie przewodzi Ewa wszystko wybuchło z taką siłą, że poniosło się daleko w świat.
Ela Regińska z Prząśniczki już wcześniej prezentowała szkołę Ewy i własne wyroby w technice wyplatania na prawidłach.
Tradycja łapawic góralskich sięga aż XVII wieku i w każdym muzeum można się na nie bez trudu natknąć.
Wyplatane w ten sposób przedmioty są niezwykle ciepłe. Czasem ręka w takiej rękawiczce może się i spocić, na szczęście są one łączone sznurkiem i noszone tak, że sznurek ten powinien przechodzić przez rękawy wierzchniej odziaty (kożucha, serdaka, u nas kurtki) w ten sposób nawet zzute nie zgubią się (znany Wam motyw dziecięcych rękawiczek jednopalczastych, by baraszkujące w śniegu dzieci ich nie pogubiły).
W Piwnicznej wyplata się cały rok. Powoli włóczki kupne zastępują ręczne
przędzione z runa owiec wypasanych na tamtych terenach, a u
wyplatających prócz samych prawideł i drewnianych igieł, jest coraz
więcej grępli i kołowrotków.
Powyższe zdjęcia wykonane zostały w Dniach Piwnicznej w wakacje.
Co ciekawe, takie wyplatanie było zajęciem głównie męskim.
Prawidła na rękawiczkę i palec do niej. Na czapkę. Na skarpetę z rzędem dziurek na kołeczki by zaplatać na nich osnowę. Mnogość wzorów zależnych wyłącznie od fantazji wyplatającego. Relaksująca i satysfakcjonująca praca, której efektem jest rzecz bardzo praktyczna i estetyczna, a wykonana z 100% wełny jeszcze zdrowa.
Jeśli chcielibyście stać się posiadaczami tych ręcznie wykonanych niezwykłych czapek i rękawiczek piszcie do Ewy (facebook Ewy) i do Jadzi ( jadzia.kulig@onet.pl )
Koniecznie wypatrujcie dalszych informacji o tych przedmiotach i samej Ewie, bo... w styczniu może odbędą się warsztaty wyplatania góralskich łapawic w Warszawie (z tego co podglądam działania koleżanek, powoli się do tego przymierzają). Bez problemu podglądnąć jednak możecie, a na pewno także spróbować swoich sił w podobnym wyplataniu, w Piwnicznej Zdroju, gdzie dziewczyny cyklicznie się spotykają w Miejsko Gminnym Ośrodku Kultury im.Danuty Szaflarskiej. Ja ze swojej strony serdecznie polecam te zejścia. Można nie tylko miło spędzić czas, ale i wiele się nauczyć, zwłaszcza że każda z przychodzących tam ma jakieś talenty (dziewiarskie, krawieckie, hafciarskie, kulinarne). Trzeba by być bardzo na nie, by nie znaleźć w Piwnicznej czegoś dla siebie.
Śmiejcie się, ale ja się z tym i tak wyrobiłam, patrząc na to co mam w koło siebie porozkładane. Bardzo zapaliłam się do grudniowego zestawienia, ale musiała bym go zamknąć z pomysłami przed 15.XII co jest praktycznie nie do osiągnięcia (zorganizowałam już sobie materiały- brakuje mi tylko cienkiego drucika).
Chciałam też w grudniu zorganizować przędzenie w Warszawie, ale wszystkie weekendy mam pracujące i zderzyłam się z murem własnych możliwości.
Sama mocno już tęsknie do czynności z wełną. Ale tak żeby usiąść z herbatką z malinami i dla siebie, w swoim tempie.
A tu od Was takie zdjęcia! Aż zazdrość bierze i w sercu wyje żal, że nie mam kiedy wyciągnąć swoich worków.