To chyba najodpowiedniejsza pora na ten post. Nie tylko ze względu na odczuwalne zimno i potrzebę dbania o ciepłe uszy i ręce, ale także na zbliżające się święta i szukanie prezentów.
Ja zostałam obdarowana przez Ewę Sowińską ręcznie wyplataną czapką "ogniopiórą"- najpiękniejszą, najcieplejszą i najdroższą mi czapką jaką miałam i mieć będę. Uszy grzeje każde włókno osobno, przepuszczone przez palce wyplatającego.
Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że Ewa jest mistrzem, który w tej dziedzinie zrzesza wokół siebie ogrom uczniów. Wszystko zaczęło się w Piwnicznej Zdroju, gdzie zwyczaj ręcznego wyplatania rękawic, czapek i skarpet ledwo dyszał. Dzięki paru zapaleńcom, który zdecydowanie przewodzi Ewa wszystko wybuchło z taką siłą, że poniosło się daleko w świat.
Ela Regińska z Prząśniczki już wcześniej prezentowała szkołę Ewy i własne wyroby w technice wyplatania na prawidłach.
Tradycja łapawic góralskich sięga aż XVII wieku i w każdym muzeum można się na nie bez trudu natknąć.
Wyplatane w ten sposób przedmioty są niezwykle ciepłe. Czasem ręka w takiej rękawiczce może się i spocić, na szczęście są one łączone sznurkiem i noszone tak, że sznurek ten powinien przechodzić przez rękawy wierzchniej odziaty (kożucha, serdaka, u nas kurtki) w ten sposób nawet zzute nie zgubią się (znany Wam motyw dziecięcych rękawiczek jednopalczastych, by baraszkujące w śniegu dzieci ich nie pogubiły).
W Piwnicznej wyplata się cały rok. Powoli włóczki kupne zastępują ręczne
przędzione z runa owiec wypasanych na tamtych terenach, a u
wyplatających prócz samych prawideł i drewnianych igieł, jest coraz
więcej grępli i kołowrotków.
Powyższe zdjęcia wykonane zostały w Dniach Piwnicznej w wakacje.
Co ciekawe, takie wyplatanie było zajęciem głównie męskim.
Prawidła na rękawiczkę i palec do niej. Na czapkę. Na skarpetę z rzędem dziurek na kołeczki by zaplatać na nich osnowę. Mnogość wzorów zależnych wyłącznie od fantazji wyplatającego. Relaksująca i satysfakcjonująca praca, której efektem jest rzecz bardzo praktyczna i estetyczna, a wykonana z 100% wełny jeszcze zdrowa.
Jeśli chcielibyście stać się posiadaczami tych ręcznie wykonanych niezwykłych czapek i rękawiczek piszcie do Ewy (facebook Ewy) i do Jadzi ( jadzia.kulig@onet.pl )
Koniecznie wypatrujcie dalszych informacji o tych przedmiotach i samej Ewie, bo... w styczniu może odbędą się warsztaty wyplatania góralskich łapawic w Warszawie (z tego co podglądam działania koleżanek, powoli się do tego przymierzają). Bez problemu podglądnąć jednak możecie, a na pewno także spróbować swoich sił w podobnym wyplataniu, w Piwnicznej Zdroju, gdzie dziewczyny cyklicznie się spotykają w Miejsko Gminnym Ośrodku Kultury im.Danuty Szaflarskiej. Ja ze swojej strony serdecznie polecam te zejścia. Można nie tylko miło spędzić czas, ale i wiele się nauczyć, zwłaszcza że każda z przychodzących tam ma jakieś talenty (dziewiarskie, krawieckie, hafciarskie, kulinarne). Trzeba by być bardzo na nie, by nie znaleźć w Piwnicznej czegoś dla siebie.
O raju! Widziałam kiedyś takie cudo i nie miałam pojęcia do czego się go używa. A tu można sobie tak pięknie wytkać czapkę. Żałuję okropnie, że na studiach włókienniczych pomija się mocno historię. O wiele łatwiej byłoby zrozumieć technologię i działanie maszyn poznawszy najpierw początki.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od studentki włókna!
Ja również pozdrawiam i zachęcam do spróbowania się w tej technice.
UsuńTe czapki są boskie!
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW sumie ja jeszcze nie mam żadnych góralskich nakryć głowy, ale sama również uwielbiam kapelusze. Całkiem niedawno również moim dzieciom kupiłam ładne kapelusze letnie https://hatfactory.pl/58-kapelusze-dzieciece-letnie i muszę przyznać, że są one zachwycone.
OdpowiedzUsuńWhat are these looms called? I love weaving and never seen anything like this it is something I really would love to buy
OdpowiedzUsuń