W Wielką Niedzielę, Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, nie wolno nic robić. Ani miotłą ruszyć, ani obiadu nawet nagotować, jeść można święconkę. Ciężej się do tej zasady zastosować, niż do czterdziestodniowego postu w adwencie. No bo jak to, nic nie robić? Ale mimo, że aż wykręcało do haftu, do wełny, do rysowania, palcem nie ruszyłam! Mogłam za to poczytać.
"Czary góralskie- Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich" Urszula Janicka-Krzywda i Katarzyna Ceklarz, zakopane 2014
Jest to pozycja obowiązkowa w biblioteczce każdego, kto choć trochę interesuje się tradycją.
Posiada w sobie zbiór alfabetycznych pojęć, szeroko opisanych pod kątem dawnych i jeszcze funkcjonujących wierzeń i zwyczajów.
Nie da się reklamować. Nie potrzebuje tego. 215 stron się nie znudzi, bo to vademecum do którego ciągle będzie się wracać.
Z racji Wielkanocnego czasu przytoczę na zachętę ustęp o palmie. No i oczywiście owce.
"PALMA WIELKANOCNA- wiązanka -> gałązek wierzbowych z baziami (bazickami, kotkami), święcona w -> kościele w Niedzielę Palmową (...).
Często przybierano palmę ->barwinkiem, papierowymi kwiatami, ->wstążkami. Trzonek okręcano rzemieniem lub pasemkami ->lnu, z którego po poświęceniu skręcano ->bicz. Bazie oberwane z poświęconej palmy wrzucano do ->ziarna przeznaczonego na siew, aby było tak dorodne jak one, i do sadzeniaków (okrawków ziemniaków), aby zapewnić sobie ich urodzaj. Z pojedynczych gałązek wykonywano niewielkie ->krzyżyki. Wtykano je na polach w celu ochrony przed gradem, susza, powodzią. Pozostałą częścią palmy na wiosnę uderzano krowy po grzbiecie podczas pierwszego wypędzenia na pastwisko- dzięki temu miały się przez cały rok spokojnie paść.
W przypadku śnieżnej zawieruchy lub nawałnicy stawiano palmę w ->oknie obok ->gromnicy. Czasami w czasie ->burzy palono gałązki z palmy w ->piecu, a powstały ->dym rozganiał chmury.
Kotki uważano za lekarstwo na ból gardła. (...) Gdy gospodyni chciała zapewnić swojemu potomstwu zdrowie i siłę, uderzała je palmą, mówiąc: Palma bije nie zabije. Wielki dzień za tydzień.
(...)
Baca Bulanda (->czarownik) używał palmy do zabiegów stosowanych w ->magi miłosnej. W przypadku zdrady małżeńskiej nakazywał trzy razy (->liczy magiczne) uderzyć zdradzającego palmą i odmawiać przy tym modlitwy."
"OWCA- (...) Podczas wypuszczania owiec na drogę liczono je po raz pierwszy. Nie wolno było wówczas pokazywać zwierząt palcem (najwyżej kapeluszem). Jeden z juhasów głośno liczył (cytał), a drugi po każdej dziesiątce przesuwał jeden paciorek na ->różańcu. Powszechnie uważano, że zbyt czeste liczenie stada szkodzi zwierzętom.
Pierwszej owcy wychodzącej z ogrodzenia baca smarował racie święconym ->czosnkiem. Podczas wyjścia stada na drogę pytał juhasów: Owiecki, cyjeście?, oni zaś odpowiadali: Pana Boga, ludzkie i nase. Miało to prowadzić do jedności stada i zespołu wypasowego. (...)
W czasie drogi juhasi przestrzegli zakazu podpierania się ciupagą, aby zwierzeta nie łamały nóg i nie kulały. Ciupagę należało nieść w ręku, upuszczenie jej mogło prowadzić do pomoru owiec.
Żeby stado było zdrowe, a wypas udany, dzień na hali zaczynano modlitwą do św. Mikołaja. (...)
Jeśli owca padła na hali, skóry z niej nie oddawano nigdy do wsi przed zakończeniem sezonu wypasowego, aby nie poszło za nią całe stado. (...)
Najgroźniejszym wrogiem owiec okazywały się ->czary."
Znaki "->" w tekście oznaczają odnośniki do artykułów pod wskazywanym hasłem.
Czarodziejskie jest samo wydanie. Okładka kryje tajemnicę do odczytania. Termicznie reagującą część.
Zachęciłaś ;) u nas w okolicy to co rok widać palmowe krzyżyki wetknięte przy polu zboża, czasem i w kapuście ;) W drodze do Krakowa z domu zawsze było mi na ten widok bardziej tęskno.
OdpowiedzUsuńCo do liczenia stada to te myślę, że częste liczenie szkodzi :P ale raz na jakiś czas trzeba, a to praca której nie znoszę... U nas unika się zabobonnie podawania dokładnych liczb wykotów, sztuk w miocie. Jak się ktoś za bardzo chwali liczbami to chwile później nie ma czym
To tylko 1/3 tekstu o owcach i pół o palmie. Więc jest co doczytać ;)
Usuń