wtorek, 12 maja 2015

SZTUKA współpracy.

Największym problemem jaki napotykam podczas swoich działań jest brak współpracy, czasem nawet brak jej chęci. Rzadko udaje mi się zdobyć coś od A do Z samodzielnie. Zawsze trafi się ktoś, kto trzyma rękę na pulsie i zadzwoni by mnie ostrzec, czy nakierować. Lub po prostu jest inspiracją. Do działania, do zrewidowania swojego poglądu, lub do snucia nowych planów.


Aż tak? Nie... najczęściej bardziej prozaicznie. Niby kto robił by mi zdjęcia? Z kim mogła bym jeździć do muzeów, a później długo obgadywać to co widziałam? Z kim mogła bym zdobywać kolejne arkana nowych dla mnie sztuk?
To cudownie! No nie zawsze. Czasem bywa tak, że trzeba zagryź wargi by nie stracić możliwości i działać mimo wewnętrznego sprzeciwu.
A czasem zostawia się to wszystko, ale pewne działania są ciągłością niebyłych już znajomości.

Marzy mi się, by SZTUKI mogły być dla pewnych bliskich mi osób haczykiem, który złapią i za który zostaną pociągnięci ku górze. Wcale nie sukcesów i milionów na koncie, ale tak jak ja zostałam pociągnięta przez innych, na powierzchnię pełną możliwości, umiejętności i pomysłów.
Sztuka współpracy jest pełna wyborów. To jej główna oś. Im jesteśmy starsi, a przedsięwzięcie poważniejsze, musimy wybrać czy chcemy z nim/nią współpracować. Czy jej/jego charakter pomoże, czy uprzykrzy nam życie? Czy wniesie coś do działania? Czego oczekujemy?

Przedmiotowo? A co Ty możesz im dać?

Jak Ty uprawiasz SZTUKĘ współpracy? Jesteś outsiderem, który raczej nie wchodzi w te rejony, impresjonistą, który czerpie niewymowną radość z łączenia ze sobą barwnych  postaci, czy zatwardziałym akademistą, który nie wychodzi poza ogólnie przyjęte ramy?

Karolka SZ.Z., dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz