sobota, 10 grudnia 2016

Góralskie łapawice i czapki.

To chyba najodpowiedniejsza pora na ten post. Nie tylko ze względu na odczuwalne zimno i potrzebę dbania o ciepłe uszy i ręce, ale także na zbliżające się święta i szukanie prezentów.


Ja zostałam obdarowana przez Ewę Sowińską ręcznie wyplataną czapką "ogniopiórą"- najpiękniejszą, najcieplejszą i najdroższą mi czapką jaką miałam i mieć będę. Uszy grzeje każde włókno osobno, przepuszczone przez palce wyplatającego. 
Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że Ewa jest mistrzem, który w tej dziedzinie zrzesza wokół siebie ogrom uczniów. Wszystko zaczęło się w Piwnicznej Zdroju, gdzie zwyczaj ręcznego wyplatania rękawic, czapek i skarpet ledwo dyszał. Dzięki paru zapaleńcom, który zdecydowanie przewodzi Ewa wszystko wybuchło z taką siłą, że poniosło się daleko w świat. 

Ela Regińska z Prząśniczki już wcześniej prezentowała szkołę Ewy i własne wyroby w technice wyplatania na prawidłach.


Tradycja łapawic góralskich sięga aż XVII wieku i w każdym muzeum można się na nie bez trudu natknąć.
Wyplatane w ten sposób przedmioty są niezwykle ciepłe. Czasem ręka w takiej rękawiczce może się i spocić, na szczęście są one łączone sznurkiem i noszone tak, że sznurek ten powinien przechodzić przez rękawy wierzchniej odziaty (kożucha, serdaka, u nas kurtki) w ten sposób nawet zzute nie zgubią się (znany Wam motyw dziecięcych rękawiczek jednopalczastych, by baraszkujące w śniegu dzieci ich nie pogubiły).
W Piwnicznej wyplata się cały rok. Powoli włóczki kupne zastępują ręczne przędzione z runa owiec wypasanych na tamtych terenach, a u wyplatających prócz samych prawideł i drewnianych igieł, jest coraz więcej grępli i kołowrotków.

 

Powyższe zdjęcia wykonane zostały w Dniach Piwnicznej w wakacje.
Co ciekawe, takie wyplatanie było zajęciem głównie męskim. 
Prawidła na rękawiczkę i palec do niej. Na czapkę. Na skarpetę z rzędem dziurek na kołeczki by zaplatać na nich osnowę. Mnogość wzorów zależnych wyłącznie od fantazji wyplatającego. Relaksująca i satysfakcjonująca praca, której efektem jest rzecz bardzo praktyczna i estetyczna, a wykonana z 100% wełny jeszcze zdrowa.

Jeśli chcielibyście stać się posiadaczami tych ręcznie wykonanych niezwykłych czapek i rękawiczek piszcie do Ewy (facebook Ewy) i do Jadzi ( jadzia.kulig@onet.pl )

 

Koniecznie wypatrujcie dalszych informacji o tych przedmiotach i samej Ewie, bo... w styczniu może odbędą się warsztaty wyplatania góralskich łapawic w Warszawie (z tego co podglądam działania koleżanek, powoli się do tego przymierzają). Bez problemu podglądnąć jednak możecie, a na pewno także spróbować swoich sił w podobnym wyplataniu, w Piwnicznej Zdroju, gdzie dziewczyny cyklicznie się spotykają w Miejsko Gminnym Ośrodku Kultury im.Danuty Szaflarskiej. Ja ze swojej strony serdecznie polecam te zejścia. Można nie tylko miło spędzić czas, ale i wiele się nauczyć, zwłaszcza że każda z przychodzących tam ma jakieś talenty (dziewiarskie, krawieckie, hafciarskie, kulinarne). Trzeba by być bardzo na nie, by nie znaleźć w Piwnicznej czegoś dla siebie. 



7 komentarzy:

  1. O raju! Widziałam kiedyś takie cudo i nie miałam pojęcia do czego się go używa. A tu można sobie tak pięknie wytkać czapkę. Żałuję okropnie, że na studiach włókienniczych pomija się mocno historię. O wiele łatwiej byłoby zrozumieć technologię i działanie maszyn poznawszy najpierw początki.
    Pozdrowienia od studentki włókna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również pozdrawiam i zachęcam do spróbowania się w tej technice.

      Usuń
  2. Wygląda to super. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie ja jeszcze nie mam żadnych góralskich nakryć głowy, ale sama również uwielbiam kapelusze. Całkiem niedawno również moim dzieciom kupiłam ładne kapelusze letnie https://hatfactory.pl/58-kapelusze-dzieciece-letnie i muszę przyznać, że są one zachwycone.

    OdpowiedzUsuń
  4. What are these looms called? I love weaving and never seen anything like this it is something I really would love to buy

    OdpowiedzUsuń