poniedziałek, 2 listopada 2015

Detal #1

W swoich pracach hoduje garb, żmudnie dłubiąc to igłą, szydełkiem, czy ołówkiem. Wytrwałość to jedno.  Efekt głównie buduje szczegół, detal. Prace z pietyzmem szlifowane przez wysiłek, doświadczenie i inspiracje dążą (czasem skutecznie, czasem nie) do mistrzostwa.
A co to jest to mistrzostwo i co to jest mistrz?
Prof Stefan Chwin (http://kultura.newsweek.pl/profesor-prowokator--stefan-chwin,99832,1,1.html) jednoznacznie stwierdza, że mistrz to ktoś, kogo można podpatrzeć. Rozwija swoją opinię o przykłady mówiące o pracowaniach dawnych mistrzów, gdzie każdy mógł wejść i obejrzeć proces powstawania dzieła, oraz gdzie podpatrywało mistrza wielu czeladników, chcących osiągnąć w przyszłości poziom swojego mentora.

Ja również ciągle i ciągle podpatruje, a internet ze swoimi galeriami wirtualnymi muzeów, bibliotek i albumów użytkowników sprawia, że jest to nieporównywalnie prostsze, niż w chwili kiedy zaczynałam edukacje w tym kierunku.
Wielu mistrzów z zakresu rzemieślnictwa ludowego jest anonimowych, ale w obrazach sprawa jest prosta i szeroko otwiera dalsze drogi poszukiwań i odkryć. W całym tym studiowaniu mistrzowskich dzieł malarskich, nie tylko chodzi o poznanie technik kładzenia przez nich farby, używanych materiałów czy traktowania światła i barwy, ale o to, co w swych obrazach przedstawiają, a czego oglądanie na żywo w formie zabytku, czy na płótnie bądź jpg'u nigdy mnie nie znudzi i nigdy chyba nie przestanie stawiać wyzwań "a gdyby tak spróbować zrobić", "a gdyby tak skopiować".
Ciągłe i ciągle próby dorównania mistrzom w swoich działaniach, nauczyły mnie nieporównywalnie więcej niż jakiekolwiek lekcje malarstwa czy rysunku.

O czym znów tak długo mówię, nie chcąc przedstawić treściwej i krótkiej informacji, która wywołała ten post?
O detalu.
Chce się z Wami podzielić kawałkami obrazów, które wywołały u mnie bezdech i które na nowo "przeżywam technicznie" w głowie.
Obrazy w galerii czy muzeum bywają na tyle duże, lub na tyle ciasno zawieszone, że albo ogarnia się ich ogólną całość jako temat który przedstawiają, albo pojedyncze ich części składowe wyróżniające się światłem lub barwą, w sposób które je wysuwa "na przód" naszego odczytu.
Do tego wszędobylskie w Polskich muzeach i galeriach barierki, linie zakazu przekroczenia czy absurdalne aranżacje każące wieszać dzieło powyżej linii wzorku, uniemożliwiają kontemplacje detalu.

Początkowo chciałam temat detalu umieszczać wyłącznie na facebook'u z notką dotyczącą autora, techniki, roku, oraz tego co przedstawia, jednak zdecydowanie mam na ten temat za dużo do powiedzenia.

DETAL #1

 Nicolaes Eliasz, Portret młodej kobiety, 1632 
(jeśli chcesz powiększyć kliknij zdjęcie prawym przyciskiem myszy)

Olśniewa mnie plisowany, półprzeźroczysty mankiet, ozdobiony koronką klockową. To on pierwszy przyciąga uwagę oglądającego. Kolejno wzrok przeskakuje do pięknego złotego haftu w technice kładzionej przodu stanika, dodatkowo ukoronowanego ręcznie wyrabianymi ze złotych nici, guzikami o wielkości (jak wnioskuje po rozmiarze dłoni) nie większej niż 12mm, wszytych jeden przy drugim. Gryfie głowy doskonale komponują się ze stylizowanymi kwiatami akantu i granatu. Do tego przepasający talię, złoty łańcuch. Musicie wiedzieć że złote nici to dosłownie nici ze złota, nie zaś to co obecnie możemy kupić w sklepach pasmanteryjnych- dla zaskoczonych, a ciekawych, oraz dla zorientowanych, a chcących poszerzyć swoją wiedzę artykuł znawczyni, Anny Nurzyńskiej http://fashion-hi-story.blogspot.com/2012/02/nici-metalowe.html
Ze złotym haftem, ostro o uwagę konkurują skórkowe rękawiczki z kolorowym haftem płaskim, zdobione koronką igłową i wstążkami. Temat rękawiczek w XVII wieku to wątek niezliczonych historii, gdybyście chcieli zasiąść dłużej w tym temacie polecam na początek artykuł http://www.wilanow-palac.pl/kaszalot_i_rekawiczki.html
Wśród bieli i kremów dodatków, wybijających się na tle ciemnej sukni z motywem kiści winogron, nie zauważa się złotej bransoletki z (najprawdopodobniej) czterema segmentami kameowymi, oprawnymi również w złoto.

A całość?

Piękna.

Opis jest krótki i oszczędny. Nie chce stawiać tez odnoście zastosowanych materiałów, jeśli nie mogę ich zobaczyć na żywo czy dotknąć- zbyt małe doświadczenie.
Temat detalu ubioru, w tym wypadku w malarstwie (najbardziej dostępne źródło), niezmiennie mnie fascynuje i chciała bym się od czasu do czasu dzielić z Wami, nieangażującymi w treść, ale zajmującymi wzrok postami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz